niedziela, 15 lipca 2018

3. Batman Początek (2005)



Tytuł: Batman Początek
Reżyseria: Christopher Nolan
Scenariusz: Christopher Nolan, David S. Goyer
Gatunek: Akcja, Sci-Fi

                   Batman - postać doskonale znana wszystkim fanom komiksów o superbohaterach. Historia mężczyzny, który jako dziecko był świadkiem zabójstwa własnych rodziców, co zdeterminowało jego przyszłe losy, kiedy to skupiał się na odnalezieniu sprawiedliwości oraz przywróceniu porządku w rodzinnym Gotham - mieście, którego podwalinami okazały się być korupcja, wysoki stopień, przestępczości, kradzieże, napady oraz morderstwa. Problemy całkowicie przyziemne, bez obłąkanych szaleńców w maskach czy fikuśnych strojach, dzięki czemu zyskujemy niepowtarzalną okazję do tego, by wczuć się w sytuację głównego bohatera. Zachowanie jak najbardziej realistycznego klimatu miejsca oraz rezygnacja ze zbędnego efekciarstwa czy hollywoodzkiego przepychu sprawiły, że widz otrzymuje całkiem niezłą historię, która nie opiera się na bezsensownych scenach czy dialogach, a akcji, która potrafi zaintrygować, zaś chwilami nawet wzruszyć.
                   Bruce'a Wayne'a poznajemy w filmie, gdy znajduje się w więzieniu i już na samym początku możemy obserwować nabyte przez niego wraz z przebiegiem lat umiejętności walki. Spotkanie z tajemniczym mężczyzną oraz zasugerowane przez niego zadanie jest zatem głównym powodem, dla którego bohater, po opuszczeniu aresztu, udaje się w wędrówkę na górskie szczyty, gdzie doskonali się pod wieloma aspektami, jednocześnie walcząc z samym sobą oraz przebłyskami wspomnień, które również możemy obserwować; reżyser nie zrezygnował bowiem z przedstawienia nam w sposób chronologiczny całej historii małego Bruce'a, który winą za śmierć rodziców obarczał właśnie siebie. Stopniowo śledzimy każdy jego krok, wybór i decyzję w celu stania się silniejszą, odważniejszą, dużo bardziej wytrzymałą wersją samego siebie. Widzimy, co skłoniło go do tego, by przywdziać strój Batmana i stać się wyznacznikiem sprawiedliwości w Gotham. Samo miasto również zasługuje na chwilę uwagi; idealnie rozmieszczone scenerie i miejsca jawnie sugerują, jaka hierarchia panuje na ulicach - luksusowe, sięgające chmur wieżowce to domena bogatych, zaś ci najbiedniejsi muszą sobie radzić na własną rękę w tajemniczych zaułkach i niebezpiecznych ślepych uliczkach, gdzie w akcie desperacji każdy jest w stanie zrobić coś niemoralnego, byle przetrwać. 
                   Sporym plusem jest brak bezsensownych, zapychających czas scen walk. Osobiście najbardziej ujęła mnie droga Bruce'a do doskonalenia własnych umiejętności na samym początku. Zwłaszcza w połączeniu z muzyką stworzoną przez Jamesa Newtona Howarda oraz Hansa Zimmera, do którego żywię ogromne pokłady szacunku i sympatii przez wzgląd na zamiłowanie do filmu Gladiator - mojego absolutnego numeru jeden w historii kinematografii. Nie chodzi jednak jedynie o pokonanie cielesnych i fizycznych słabości własnego organizmu, ale przede wszystkim oczyszczenie umysłu, pogodzenie się z przeszłością i zapoczątkowanie czegoś nowego tuż przed tym, jak postanowił wprowadzić porządek w uginającym się pod ciężarem przestępczości mieście. Długie i ciężkie treningi pozwoliły mu na odnalezienie wewnętrznej siły, dzięki której mógł podjąć walkę ze zdegradowanym społeczeństwem Gotham, a kolejne etapy wędrówki sprawiły, iż Bruce nieustannie szukał sposobu na to, jak ze zwykłego człowieka-milionera stać się symbolem, którego przestępcy nie mogliby zniszczyć, a którego musieliby się bać.
                   Po zapoznaniu się z filmami takimi jak Batman vs. Superman czy Liga Sprawiedliwości lub serialami pokroju Gotham, miałam spory problem z oswojeniem się z tak dobraną obsadą. Przed obejrzeniem początków historii bohatera-nietoperza wielokrotnie spotykałam się z opinią o tym, że Christian Bale, odtwórca głównej roli, według wielu osób jawi się jako najlepszy ze wszystkich filmowych Batmanów. Początkowo nie byłam przekonana - słabość do Bena Afflecka jako ekscentrycznego bogacza sprawiła, że na Bale'a spoglądałam nieco bardziej krytycznym okiem. Przez pierwszych czterdzieści minut filmu czułam nawet niemałą satysfakcję związaną z faktem, że nie pomyliłam się, a Affleck w niczym nie był gorszy. Co więcej - wielokrotnie wydawał się być lepszy. Kiedy jednak Bruce na dobre zajął się kreowaniem postaci Batmana jako wybawcy Gotham, nabrałam do tej postaci nieco większego przekonania. Jak zresztą do całej obsady, która w ostatecznym rozrachunku stworzyła naprawdę fajny, ciekawy klimat, który jednocześnie nie został przerysowany czy zbyt udziwniony.
                   Osobiście nadal pozostanę zwolenniczką nowszych filmów o Batmanie, w którego wcielił się Affleck, ale niewątpliwie do tych z Bale'm w roli głównej powrócę w celu zapoznania się z dalszymi częściami, w międzyczasie nadal racząc się serialem Gotham, co daje całkiem niezłe połączenie i różne spojrzenie na jedną historię. 

P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz