środa, 12 września 2018

10. Richelle Mead - Ostatnie Poświęcenie


Tytuł: Ostatnie Poświęcenie 
Seria: Akademia Wampirów
Autor: Richelle Mead
Liczba stron: 544
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Podejrzewałam, że ktoś mnie wrobił. W zbrodnię, której nie popełniłam. I nie chodziło o błahostkę, lecz o zabójstwo. Nie zrozumcie mnie źle. Zabijałam wiele razy. Złamałam niejedną zasadę (a nawet prawo). Z całą pewnością jednak nie byłam królobójczynią. 
Nigdy dotąd Rose nie miała takich kłopotów. Zawsze myślała, że zginie w walce. Tymczasem wygląda na to, że zostanie stracona i nie może liczyć na sprawiedliwy proces. Dla królobójczyni nikt nie ma litości… A burzliwa przeszłość dziewczyny świadczy przeciwko niej. Na szczęście Rose zostali jeszcze oddani przyjaciele, którzy muszą pomóc jej w ucieczce z więzienia, a także Dymitr. Czy po powrocie do świata żywych chłopak na nowo nauczy się kochać?


                    Ostatnie Poświęcenie to ostatni już tom z serii o przygodach młodej dampirki oraz jej najlepszej przyjaciółki. Jak już wspominałam wielokrotnie - zawsze bardzo chętnie powracam do tych książek, kiedy tylko mam nieco więcej wolnego czasu. Nie dbam ani o znajomość kolejnych wydarzeń, ani tym bardziej o to, że w końcu mogłyby mi się one znudzić. Mam wrażenie, że to jedna z tych serii, do których wraca się z przyjemnością oraz sentymentem, z której za każdym razem czytelnik może wyciągnąć nieco więcej szczegółów i informacji niż poprzednio. Oczywiście, nie jest to literatura przeznaczona dla wybrednych krytyków, jednak niewątpliwie lekkie pióro i młodzieńcze problemy w świecie wampirów są dobrym sposobem na spędzenie wolnego czasu i przeniesienie się na moment do innej, często niesamowicie skomplikowanej rzeczywistości, z której nie da się tak po prostu wyrwać. 
                    Nie inaczej było tym razem, kiedy to Rose, oskarżona o zabójstwo królowej Tatiany, została umieszczona w więziennej celi, z której ucieczkę zorganizowali dla niej najlepsi przyjaciele oraz rodzina. Mimo to - nadal była poszukiwana, dlatego też jak najszybsze oddalenie się od królewskiego dworu było jedyną szansą na przetrwanie. I to dosłownie, wszak karą za zabójstwo władcy nie było dożywotnie więzienie, ale śmierć. Gdy dampirka, której towarzyszył Dymitr oraz Sydney znana nam już z poprzednich części, ukrywają się i próbują poskładać poszczególne części zagadki, na dworze poruszana jest kwestia wyboru nowego władcy. Niespodziewanie jedną z kandydatek do objęcia tronu stała się Lissa, która miała prawo do przejścia wszystkich prób, nawet jeżeli nie mogłaby zostać koronowana, skoro nie posiadała jeszcze jednego członka swojej rodziny. Nawet w tym przypadku Mead nie pozwoliła nam na lekki niedosyt i rozczarowanie związane z księżniczką - na pomoc przybył przecież Viktor Daszkov, który posiadał informacje o nieślubnym dziecku Erica Dragomira - ojca Lissy. Dostaliśmy zatem wiele różnorodnych wątków - miłosny trójkąt, życie panny Karp po przemianie w strzygę i powrocie do swojej wampirzej postaci jako morojki, kłopoty z braćmi Daszkov i intrygi na królewskim dworze. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu, tym razem autorka skupiła się na ostatniej kwestii. Polityka morojów została co prawda przedstawiona w sposób sensowny i jak najbardziej spójny, czytelnik dowiaduje się wiele o funkcjonowaniu świata wampirów poza murami szkoły a na dodatek poznaje kolejną społeczność, która żyje zupełnie inaczej niż znani nam bohaterowie, jednak porzucenie pozostałych wątków na rzecz rozbudowanych opisów wyborów, prób, ich zasad i koronacji nowego króla lub królowej okazało się być zabiegiem, który mnie osobiście nudził, dlatego też przez kolejne strony przebrnęłam z trudem. Nie przepadam za fabułami, które skupiają się wokół walki o władzę, zwłaszcza, jeżeli mam świadomość, że to wszystko i tak skończy się dobrze - bez względu na to czy czytam książkę po raz pierwszy, czy dziesiąty.
                    Względem bohaterów mam raczej mieszane uczucia; po raz kolejny mieliśmy okazję śledzić postać Sydney, która pojawia się zawsze wtedy, kiedy zapragnie tego zarówno autorka, jak i ojciec Rose. Ratując z opresji przyjaciół, bohaterka nie daje nam zbyt wielu okazji do tego, by dowiedzieć się czegoś więcej o niej, nad czym naprawdę mocno ubolewam. Początkowo sceptycznie podeszłam również do postaci Sonii Karp, która w poprzednich częściach była przedstawiana jako niezrównoważona morojka władająca mocą ducha i która z własnej woli przemieniła się w strzygę. I tak, jak przemianę Dymitra w dampira byłam w stanie zrozumieć, tak nie potrafię pojąć logiki, jaką kierowała się autorka, gdy Sonia również na nowo stała się morojem. W świecie, gdzie strzygi sieją spustoszenie, zaledwie garstka osób wie o możliwości przemieniany potwora w jego pierwotną postać i nikt nie próbował rozpowszechnić tych informacji? Rozumiem, że moc ducha była żywiołem niemalże wymarłym i zapomnianym, ale mam dziwne wrażenie, że w tym przypadku Mead poszła zwyczajnie na skróty. 
                    Niewątpliwie jednak na to, by o nim wspomnieć, zasługuje ten nieco zepchnięty na dalszy plan wątek romantyczny. Dymitr i Rose, okłamujący siebie nawzajem, starają się udawać, że absolutnie nic ich już nie łączy, zaś wspólna wyprawa nie może przywrócić tego, co utracili bezpowrotnie. Z biegiem wydarzeń jednak obydwoje przekonują się o tym, że uczucia nie zniknęły, zaś oni nadal posiadają tę wyjątkową więź, która sprawia, że są w stanie poświęcić dla siebie wszystko. Tym razem nie zabrakło jednak również wątku miłosnego trójkąta, w którym Hathaway staje przed trudnym wyborem mężczyzny, z którym chce zostać - czy będzie to pochodzący z bogatego, królewskiego rodu Adrian, który z wiecznie pijanego amanta stał się facetem pragnącym być wartym uczuć Rose, czy może jednak Dymitr, jej młodzieńcza miłość, pierwsza i cholernie emocjonalna, ale niewątpliwie jak najbardziej prawdziwa? Od kilku części mogliśmy obserwować przemianę uczuć młodej dampirki, która z wybuchowej nastolatki stawała się dojrzałą, dzielną kobietą gotową walczyć o miłość ukochanego. Niewątpliwie dojrzały również uczucia względem dawnego instruktora. Nie ma tu już miejsca na ukradkowe spojrzenia, dziecinne pretensje czy fantazje przyprawiające o rumieńce na policzkach, co naprawdę przypadło mi do gustu. Żal mi chyba jedynie Adriana, którego wewnętrzna przemiana również zrobiła na mnie spore wrażenie. 
                    Zakończenie było możliwe do przewidzenia. Chyba żaden autor nie zakończyłby książki przeznaczonej typowo dla młodzieży w sposób na tyle okrutny, by którykolwiek z głównych bohaterów pozostał nieszczęśliwy. Lissa jako królowa, której przyrodnią siostrę ostatecznie udało się odnaleźć, Rose oczyszczona ze wszystkich zarzutów, Dymitr bez poczucia winy i zdecydowany na to, by zostać ze swoją ukochaną oraz cała reszta bohaterów, którzy w końcu mogli odetchnąć z ulgą. Oczywiście nie obyło się bez ofiar, ale te - w perspektywie pozytywnych wydarzeń - nie były czymś bardzo przygnębiającym. Sam wątek zabójstwa królowej został rozwiązany, zaś ja nie czułam żalu związanego z tym, kto okazał się być mordercą. Ciężko tu mówić o tym, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie, ale niewątpliwie zyskali nadzieję na nowe, lepsze jutro.
                    Jak podsumowałabym całą serię? Chyba sama nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa, adekwatnego do moich odczuć. Żywię względem tych książek ogromną słabość, przywiązałam się do bohaterów, przeżywałam wszystkie ich przygody oraz emocje, kibicowałam im w podejmowanych decyzjach i z jednej strony chciałam, aby wszystko skończyło się dobrze, zaś z drugiej.. chyba nie miałabym nic przeciwko, gdyby zakończenie smakowało nieco bardziej gorzkawo. Ostatecznie jednak mogę śmiało powiedzieć, że jestem całkowicie zakochana w Akademii Wampirów i jest to jedna z niewielu książek, w których narracja pierwszoosobowa nie gryzie mnie tak mocno jak ma to miejsce zazwyczaj - nawet ukochanych Igrzysk Śmierci nie darzę tak ogromną sympatią. Na pewno zatem za jakiś czas znów powrócę do Akademii św. Władimira, a na razie zabieram się za kolejne zalegające na półkach pozycje. 


P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz